Ogłoszenie

ADRES WWW.ZYWIOLY.MGORA.PL

#1 2007-08-08 21:38:08

irenka

Administrator

status 5403814
4990561
Skąd: Świdnik
Zarejestrowany: 2006-04-17
Posty: 369
Punktów :   -1 
Data urodzenia: 07.02.1989

Kurs drużynowych

może byś coś napisał o kursie?? co Dyzma?? czy ja mam to zrobić??


Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo....

http://mandragora.pun.pl/_fora/mandragora/gallery/2_1188735056.jpg

Offline

 

#2 2007-08-08 22:00:39

Dyzma

Administrator

5028997
Zarejestrowany: 2006-04-01
Posty: 441
Punktów :   
Data urodzenia: 05.03.1988

Re: Kurs drużynowych

Ucieszę się jeżeli ty to zrobisz:D A ja jak od Mareczka hasła na serwer dostatnę to na stronce coś skrobnę:D

Offline

 

#3 2007-08-09 09:43:03

irenka

Administrator

status 5403814
4990561
Skąd: Świdnik
Zarejestrowany: 2006-04-17
Posty: 369
Punktów :   -1 
Data urodzenia: 07.02.1989

Re: Kurs drużynowych

No dobra... więc tak.....
Byliśmy w 3 (Dyzma, Hotel i ja)... właściwie to w 5 bo były z nami Kaśka Lisiecka i Srebro... na kursie drużynowych organizowanym przez ŻAK
Wszyscy nie wiadomo czemu wybraliśmy kurs starszoharcerski...
W każdym razie...  Do Elbląga gdzie zaczynał się kurs mieliśmy dojechać pociągiem, Żywioły ze Świdnika a dziewczyny mieliśmy spotkać na stacji w Lublinie... oczywiście już na samym początku coś musiało pójść nie tak...   mianowicie gdy dotarłam na stację (jako pierwsza) okazało się że kasa biletowa jest czynna tylko do 18 czy 19 już nie pamiętam... a my biletów oczywiście nie mieliśmy... na szczęście chłopaków podwoził Hotela tata który zgodził się nas podrzucić do Lublina... pożegnałam się z Nao który strasznie chciał jechać z nami... i pojechaliśmy... sam przejazd na stację pominę, w każdym razie było fajnie P
Na stacji byliśmy jakieś 30 min przed czasem, dziewczyny już czekały, okazało sie że jedzie nas więcej bo jeszcze 2 osoby wybrały się z nami tylko że trochę dalej bo do Łeby... Kupiłam bilety i pojechaliśmy... zajęliśmy sobie 2 przedziały... idea była taka że w jednym przedziale będzie można spać a w drugim wkuwać przed kursem... oczywiście z wkuwania nic nie wyszło bo wszyscy posnęliśmy P więc wyszło na to że mieliśmy 2 przedziały do spania
gdy w końcu po ponad 7h dotarliśmy do Malborka gdzie mieliśmy czekać prawie 2h stwierdziliśmy ze jesteśmy głodni i przydałoby się coś zjeść... więc zamówiliśmy sobie jedzonko w barze na stacji... ja i dyzma po gyrosie a hotel hamburgera.. prawdę mówiąc... gdy dostaliśmy nasze upragnione śniadanie to trochę nam się odechciało jeść... nie wyglądało zachęcająco... a gyrosy były jakoś strasznie podobne do hamburgera Hotela... chwilę później gdy już się przełamaliśmy i zaczęliśmy wcinać... Hotel znalazł w swoim daniu kostkę... co skutecznie by nas zniechęciło do dalszej konsumpcji gdyby nie to że byliśmy tak głodni... jakoś przebrnęliśmy do końca (nawet nie było takie złe na jakie wyglądało ale i tak więcej nic tam nie zamówię) przeczekaliśmy do przyjazdu tej 5.41 i pojechaliśmy dalej do Elbląga...
w Elblągu okazało że mamy jeszcze parę godzin więc postanowiliśmy do hufca gdzie miała być zbiórka dojść na piechotę... sprawdziliśmy trasę na mapie i wyruszyliśmy w drogę... ale już na samym początku co ś nam się nie zgadzało... ulice źle się nazywały... zapytaliśmy kogoś o drogę do hufca ZHP -  nie wiedziała co to a ni gdzie jest.. zapytaliśmy o ulice... "oj pani... toż to 2 koniec miasta" dół totalny i rozkmin to może jednak czymś podjedziemy... padło na autobus komunikacji miejskiej... tłukliśmy sie tym pojazdem ok 30 min. gdy wreszcie dotarliśmy na Mazurską..
teraz pozostało tylko znaleźć numer 2... przeszliśmy kawałek po czym koło jednostki wojskowej spytaliśmy kogoś o drogę... okazało się że to jednostka ma numer którego poszukujemy... tu zaczęliśmy zazdrościć elblążanom położenia hufca... poszliśmy do bramy i co się okazało?? że żołnierze nie maja pojęcia o czym mówimy.. tak - jednostka ma numer 2, nie - nie ma tu żadnych harcerzy... kolejny raz się zdołowaliśmy... a nie wiecie może gdzie jest hufiec ZHP?? nie, nie mamy pojęcia... - dół, i co teraz...?? nagle jakiś koleś który chciał wejść przez bramę pyta się nasz czy szukamy hufca i tłumaczy nam że to są bliźniacze numery i że miejsce którego szukamy jest naprzeciwko browarów, w parku taki stary szary budynek... dziękujemy i idziemy dalej, a raczej wracamy... jest park... ale nie ma żadnego budynku... za to są komary i to całkiem sporo komarów... wręcz powiedziałabym że było ich strasznie dużo... i jakaś pani spacerująca z psem, zapada decyzja... pytamy... kto idzie ... Hotel i Dyzma.. Dyzma i Irenka.. no to kto w końcu... padło na mnie i Dyzmę.. podeszliśmy (pani przed nami uciekała) i zapytaliśmy to powiedziała że ona to tam nie wiem że córka to by wiedziała... ale ona nie wie... ale jedene miejsce które pasuje to chyba tylko tamten budynek...
Wracamy po plecaki i tych co zostali... coś mamy... idziemy tam... dotarliśmy do budyneczku... jest krzyż ogólna radocha... dobra ale gdzie wejście... może z drugiej strony... idziemy... nareszcie... jest wejście siedliśmy sobie na tarasie... a właściwie to sie tam rozwaliliśmy, spojrzenie na zegarek... ej mamy jeszcze ponad godzinę... może chodźmy do sklepu.. dobra.. ja też idę.. i ja... w tym momencie luną deszcz... niezła zlewa była... musieliśmy się ewakuować z murku na którym siedzieliśmy bo na nas zawiewało deszczem... Dyzma postanowił przetestować pałatkę... założył ją i stanął pod rynną... nie przemokła... no może trochę na głowie...


c.d.n


Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo....

http://mandragora.pun.pl/_fora/mandragora/gallery/2_1188735056.jpg

Offline

 

#4 2007-08-09 09:48:18

Dyzma

Administrator

5028997
Zarejestrowany: 2006-04-01
Posty: 441
Punktów :   
Data urodzenia: 05.03.1988

Re: Kurs drużynowych

Czekam z niecierpliwością na resztę

Offline

 

#5 2007-08-10 22:13:51

irenka

Administrator

status 5403814
4990561
Skąd: Świdnik
Zarejestrowany: 2006-04-17
Posty: 369
Punktów :   -1 
Data urodzenia: 07.02.1989

Re: Kurs drużynowych

Jakiś czas później... pod budynek hufca zajechały 2 panie w różowym... pierwsza reakcja... o nie... tylko nie mówcie że jedna z nich to komendantka... harcerki w różowym... o nie i to w dresikach jakiś... po raz kolejny tego dnia zaliczyliśmy doła... okazało sie że obydwie panie idą prosto do hufca... były bardzo miłe... chyba trochę się nam nawet głupio zrobiło za przedwczesną ocenę... w każdym razie panie nas zaprosiły do środka... (wcześniej hufiec był zamknięty) i zaproponowały żebyśmy sobie siedli... oczywiście pierwsze co zrobiliśmy to obejrzeliśmy wszystko dokładnie... a nawet mieliśmy między sobą małą wymianę zdań... nt. czy to pocztówka czy plakietka... wyszło na moje tj. że to pocztówka... po jakimś czasie do pomieszczenia.. "wpadł" jakiś facet z wielkim plecakiem..  Jak zobaczyłam ten plecak to od razu stwierdziłam że mój wcale nie jest taki ciężki mimo że był najcięższy z naszych plecaków...
w każdym razie nieznajomy zaproponował nam herbatę lub kawę pod warunkiem że sami sobie zaparzymy...
pod hufcem powoli przybywało osób... zobaczyliśmy nawet jakieś dziewczyny które już wcześniej widzieliśmy i zastanawialiśmy się po wielkości plecaków i ilości gitar które miały ze sobą czy one przypadkiem  tez nie na kurs.... okazało się ze też... przestał padać deszcz więc szybkie spojrzenie na zegarek... mamy czas.... no to idziemy do sklepu... w drodze powrotnej Hotel walczył ze Srebrem o toi-toi'a... gdy wpadliśmy już znowu do hufca okazało się że musimy brać plecaki i ładować je do autokaru który właśnie podjechał... Hotela jeszcze nie było więc wzięliśmy tez jego plecak...

c.d.n.

po zapakowaniu plecaków do pojazdu i sprawdzeniu listy (Hotela na niej nie było )  zajęliśmy od razu ostatnie miejsca w autokarze, przecież Żywioły nie będą jechały z przodu... chwilę później podeszła do nas jakaś uśmiechnięta blondynka która przedstawiła nam się jako Bogna (nie przestając sie uśmiechać)... pierwsze wrażenie... kogoś mi ona przypomina... mi też... ej... mała Ściba... nasze rozważania brutalnie przerwał jednak głos dobiegający z przodu autokaru przedstawiający sie jako Dżordan ewentualnie Dżordż... i mówiący coś o jakiejś ankiecie i długopisach... po chwili zaczął rozdawać jakieś karteczki podejrzewaliśmy że to ta ankieta jednak nie dane nam było sprawdzić od razu bo zanim do nas dotarł do autobusu wparował nasz "znajomy " druh od kawy i wielkiego plecaka i zaczęli o czymś rozmawiać... po chwili Dżordan przedstawił go jako Zająca nic nam to nie mówiło.. ale cóż... przynajmniej wiadomo jak do niego mówić P (jeszcze nie wiedzieliśmy że to komendant hufca Elbląg )... odjechaliśmy bez Dżordana... po jakimś czasie Zając przypomniał sobie że miał skończyć rozdawać karteczki.. więc ankieta dotarła również do nas... pierwsze pytanie - do jakiej organizacji należysz?? .. potem było trudniej... a no i jeszcze jedno ankieta nie była anonimowa każdy musiał się podpisać... trochę lipa... ale to nic P
W końcu dojechaliśmy na miejsce... jakiś spory parking z toi-toi'ami a dookoła nic tz. były jakieś drzewa krzaki śmieci i takie tam... ale nic co by sugerowało dlaczego jet tu umieszczony parking i to tej wielkości... wypakujcie plecaki.. no dobra... kałuże.. fajnie.. postawcie plecaki i chodźcie... a i jeszcze jedno weźcie ze sobą długopisy... ok.. wzięliśmy i poszliśmy... kazali nam stanąć w kręgu.. -nie będzie apeli... HURA!!!! - od teraz będziemy stawać w kręgu jeżeli będziemy mieli wam coś do powiedzenia, tak żeby wszyscy się widzieli...  no dobra nie ma sprawy... dali nam jakieś następne karteczki z kropkami... i mieliśmy 4 liniami (1 pociągnięcie długopisem) połączyć kropki.. Hotel to znał.. ale nawet patrząc na to jak oni (tj. Hotel i Dyzma który od niego przerysował) to narysowali to nie potrafiłam przerysować ...

c.d.n.

Ostatnio edytowany przez irenka (2007-08-11 11:19:14)


Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo....

http://mandragora.pun.pl/_fora/mandragora/gallery/2_1188735056.jpg

Offline

 

#6 2007-08-11 12:31:57

Dyzma

Administrator

5028997
Zarejestrowany: 2006-04-01
Posty: 441
Punktów :   
Data urodzenia: 05.03.1988

Re: Kurs drużynowych

Taaa... Nie zapomnę jak Hotel biegł do tego toitoia

A poza tym myślałem, że to pierwsze pytanie było trudne... ale przy jadącym samochodzie i małych krateczkach to i tak udzielenie wszystkich odpowiedzi było trudne P

Offline

 

#7 2007-08-13 17:01:04

irenka

Administrator

status 5403814
4990561
Skąd: Świdnik
Zarejestrowany: 2006-04-17
Posty: 369
Punktów :   -1 
Data urodzenia: 07.02.1989

Re: Kurs drużynowych

miałeś coś napisać... a jakoś nie widzę żadnych twoich wspomnień z kursu...


Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo....

http://mandragora.pun.pl/_fora/mandragora/gallery/2_1188735056.jpg

Offline

 

#8 2007-08-21 18:40:23

srebro

ochotniczka / młodzik

Zarejestrowany: 2006-08-25
Posty: 3
Punktów :   

Re: Kurs drużynowych

o to ja wam coś napisze... dawno tu nie zaglądałam

kurs był taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaki
a nasza świdnicka ekipa była poprostu taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaka

a i wcale z hotelem tak nie walczyliśmy o tego toi toia to był poprostu hmmm bieg nkto pierwszy ten lepszy oczywiście tko wygrał
hihihihi co tam będę jeszce pisać irenka napisz coś jeszcze miło sobie przypomnieć tak wsyzstko ze szczegółami
pozdrowienia dla irenki dyzmy i hotela

Offline

 

#9 2007-08-21 22:33:56

irenka

Administrator

status 5403814
4990561
Skąd: Świdnik
Zarejestrowany: 2006-04-17
Posty: 369
Punktów :   -1 
Data urodzenia: 07.02.1989

Re: Kurs drużynowych

napewno napiszę... ale narazie jedziemy w Biesy więc coś nowego ze wspomnień pojawi się dopiero po 2.09...


Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo....

http://mandragora.pun.pl/_fora/mandragora/gallery/2_1188735056.jpg

Offline

 

#10 2008-03-22 08:34:49

irenka

Administrator

status 5403814
4990561
Skąd: Świdnik
Zarejestrowany: 2006-04-17
Posty: 369
Punktów :   -1 
Data urodzenia: 07.02.1989

Re: Kurs drużynowych

Heh chyba zapomniałam czegoś napisać... a już nie pamiętam ze szczegółami co się działo.. ;/
Wiem tylko że....

Po paru kolejnych takich "zabawach" wzięliśmy plecaki i poszliśmy w siną dal... tz. tak myśleliśmy że idziemy hen hen daleko na miejsce dzisiejszego obozu... nie wiadomo czemu byliśmy szczerze przeświadczeni że to jest kurs wędrowny tz... nocą idziemy a w dzień mamy zajęcia... tak wiec nasze zdumienie było ogromne gdy po jakimś czasie (dość krótkim) trafiliśmy na polanę wycięta w pokrzywach i innych takich roślinkach i dowiedzieliśmy sie że tutaj mamy rozbić namioty... już nie pamiętam kto nam pokazał dokładnie gdzie jest miejsce na namioty dziewczyn a gdzie na chłopaków... namioty w każdym razie miały stać w półkolu wejściami do środka kręgu... i zaczęło się polowanie na najbardziej płaskie miejsce pod namiot polana pod tym względem była tragiczna... w końcu ustawiłyśmy z Kaśka i Srebrem namiot tuż przy ścieżce do kibla... a Hotel z Dyzma zaraz po jej  drugiej stronie tak wiec jak się później okazało doskonale słyszałyśmy wszystkie dowcipy opowiadane przez Hotela... momentami chyba wolałybyśmy nie... i wszystkie ich rozmowy... gdy już rozbiłyśmy swój namiot (Żywiołowy ) pomogłyśmy dziewczynom tuz kołonas które nie mogły sobie poradzić ze swoim Fiordem... niepotrzebnie... po chwili przyszedł Dżordan i kazał nam wszystko przestawiać... i tak kilka razy...
Po rozbiciu namiotów przyszła kolej na pionierkę w obozie... najtrudniejsze rzeczy (kibel) już były zrobione przez chłopaków którzy wcześniej przyjechali zrobić kwaterkę... ale dla nas zostało do wyboru... suszarka na ubrania, krąg ogniskowy, i coś jeszcze już nie pamiętam co... a chłopaki... uuu... oni mieli przechlapane... i to dosłownie... biedni... musieli robić pomosty na rzece która tamtędy płynęła... bardzo zimnej wręcz lodowatej rzecze....  a nam się udało zaklepać krąg ogniskowy całego przebiegu prac nie pamiętam ale na pewno w miejscu które wybrałyśmy było masę korzeni i innego badziewia to nam nie ułatwiło pracy a kamieni do wyłożenia brzegów kręgu też nie było na szczęście znalazłyśmy jakieś cegły... gdy już uporałyśmy się z miejscem ogniskowym przyszła pora na zbieranie drewna... dostałyśmy siekierki i poszłyśmy za naszym przewodnikiem w las... tam jak sie okazało leżało dużo pościnanych gałęzi które leśniczy pozwolił nam wykorzystać... zaczęłyśmy rąbać i zrzucać wszystko na kupkę... a później też ciągać  czy nosić na nasza polanę... chłopaki w tym czasie dalej sie męczyli w Bałdzie... gdy już dużo było przeniesione Kaśka znalazła inne miejsce  gdzie też było masę gałęzi więc tamtymi też się zajęłyśmy (a dziewczyny z Elbląga i Opola nosiły tamte pocięte)... to była ciężka praca... ale i tak miałyśmy o niebo lepiej niż Dyzma i Hotel warto być dziewczyną
Po tych wszystkich trudach coś cudownego takie jedno piękne słowo... OBIAD...





jak sobie przypomnę co było dalej to może napisze ;P


Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo....

http://mandragora.pun.pl/_fora/mandragora/gallery/2_1188735056.jpg

Offline

 

#11 2008-07-17 09:29:08

irenka

Administrator

status 5403814
4990561
Skąd: Świdnik
Zarejestrowany: 2006-04-17
Posty: 369
Punktów :   -1 
Data urodzenia: 07.02.1989

Re: Kurs drużynowych

Eh... już dawno po kursie.. i coraz mniej pamiętam... ale może jeszcze coś napiszę np. jak wyglądał nasz plan dnia mam nadzieję ze to nie jest żadna tajemnica i wolno mi napisać obrzędowym rozpoczęciu i zakończeniu dnia ;P )No więc tak
o 5 rano była pobudka... a pierwsza wygladała mniej więcej w ten sposób....
Śpiąc jak najbardziej smacznym i zasłużonym snem (nie sposób mnie obudzić) zaczynają docierać do mnie jakieś odgłosy i poszturchiwania...
-"Irenka wstawaj... no wstawaj... już 2 piosenka..." jaka piosenka o co w ogóle chodzi...  jakoś nie dociarał do mnie sens słów dziewczyn...
-"no wstawaj... pobudka już się kończy"
-"jak to się kończy przecież jeszcze fletu nie było"  dalej nie mogłam uwierzyć ze to koniec tak fajnej czynności jaką jest spanie ale powoli zaczęłam rozumieć co się dzieje... śpiewali modlitwę Kaczmarskiego... i to chyba już kończyli... zaczęłam w panice się ubierać... a dziewczyny wyszły z namiotu żeby dołączyć do kręgu który zaczął się formować dookoła naszego kręgu ogniskowego... uff.. zdążyłam na ostatnie słowa.. co za ulga... ominie mnie pewnie jakaś kara... ciekawe jaka... zaczęłam się rozglądać... kogoś mi brakowało... aha... jasne... chłopaki jeszcze śpią... no pięknie... no to czekamy... i czekamy.... i czekamy... ktoś zaczyna się ruszać w ich namiocie... nareszcie... po chwili z namiotu bardzo zaspani wygramolili się Hotel z Dyzmą... i dołączyli do kręgu chyba nie za bardzo kojarząc o co chodzi...
I wtedy się dowiedzieliśmy jak będzie wyglądał każdy początek dni już po rozgrzewce... i czemu chłopaki budowali te pomosty... 5 rano a oni mają pływać !!!! trochę nas zszokowało... chłopaki dostali 5 min na przebranie się... i która dziewczyna chce to oczywiście też... natomiast te które nie chcą marznąć w wodzie... zapraszamy na rozgrzewkę... ufff... w tym momencie było słychać takie łup... łup... łup... to nam spadały kamienie z serc że nie musimy pływać... no bo to by chciał na dworze jeszcze lodowato... co prawda ognisko się pali no ale bez jaj.... brrr... ciarki nas przechodziły na sama myśl o kąpieli w rzece...
Rozgrzewka była krótka ale i tak dłuższa niż rozpływka chłopaków Takie tam parę ćwiczeń rozciągających, ze 3 pląsy i kawałeczek biegiem..
Później nastąpił podział na zastępy... i podział obowiązków... tzn. kto będzie nosił wodę... kto sprzątał, kto robił jedzenie, a kto zbierał drewno... dostaliśmy chwilę na przebranie się i przed śniadaniem mieliśmy wykonać przydzieloną pracę... bo zastęp kuchenny musiał zrobić nam śniadanie
po śniadaniu czas na naukę,... zajęcia były fajnie pomyślane i zorganizowane:P (nie opiszę bo nie pamiętam zresztą nie wiem czy bym nie naruszyła praw autorskich albo coś )
Później obiad.. po obiedzie chwila przerwy... i znowu zajęcia w końcu przyjechaliśmy tu na kurs drużynowych a nie się obijać ... chociaż obijanie się jest fajne
kolacja... też kanapki tak jak na śniadanie.... no i spać... dzień zaczynał się wcześnie to kończył się też wcześnie...
Aaa... zakończenie dnia... no tak... siadaliśmy w kręgu wokół palącego się ogniska i rozmawialiśmy... o przemyśleniach z dnia dzisiejszego, o tym jak rozumiemy fragment Biblii który Dżordan przeczytał nam rano i powtórzył teraz dla przypomnienia.. i ogólnie o dniu dzisiejszym... wypisywaliśmy też na karteczkach plusy i minusy minionego dnia... a na koniec zaśpiewaliśmy "Modlitwę harcerską"... aż wstyd się przyznać ze jej nie znałam będąc w harcerstwie już jakiś czas... i jeżdżąc na wyjazdy... dopiero na zakończeniu dnia usłyszałam ją po raz pierwszy... no ale cóż... teraz już chyba znam
No i... dobranoc... bo słońce zaszło a my nie mamy prądu... to był dłuuugi dzień.. ale ciekawy


Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo....

http://mandragora.pun.pl/_fora/mandragora/gallery/2_1188735056.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.weight-loss.pun.pl www.bractwo-neonii.pun.pl www.bionicle-club.pun.pl www.broniewskiego.pun.pl www.logistykaaon.pun.pl